Widać jedną dużą niedorzeczność. Ale gdyby tak nie było, film trwałby z 15 minut. A mianowicie: wystarczyłoby, aby On napisał jej swoje imię, nazwisko, zawód itd. Znalazłaby Go. A Ona mogłaby podać informację, gdzie była w konkretnym dniu w 2004. Wiadomo, że nie pamięta się jednego konkretnego dnia, ale jednak kilka ważnych wydarzeń w roku się przydarza i możemy ten dzień pamiętać (np. jak spędziliśmy swoje urodziny, Sylwestra czy urodziny Mamy, Taty itd.) i nie musieliby czekać kilka lat...
o tym samym pomyślałam, po co próbować się umówić za dwa lata? niech poszuka jej w teraźniejszości :)
kiedyś snułem fantazje, jak by to było, gdybym cofnął się w czasie i do swojej obecnej żony podbijał już jak była w liceum. i doszedłem do wniosku, że pewnie wzięłaby mnie za jakiegoś natręta. na wszystko jest czas i miejsce. Alex ją widział na dworcu, całującą się z facetem. moment był nieodpowiedni.
a tak w ogóle, to nie należy tego rozpatrywać w tych kategoriach. przecież to jasne, że ta magiczna skrzynka jest tylko pretekstem do zrobienia kolejnego filmu o miłości.